Kostadinov: Wsparcie bliskich było najważniejsze

10
lis

- Dzięki moim najbliższym mogę z powrotem cieszyć się piłką i przeżywać wspaniałe momenty z Piastem. To im należą się ogromne podziękowania, bo bez ich wsparcia mogłoby być różnie - zaznaczył pomocnik Piasta, Tihomir Kostadinov w szczerym wywiadzie podsumowującym jego ostatni niełatwy okres.

 

Przede wszystkim - jak się czujesz, Tiho? 

- Czuję się świetnie. W końcu po tym wszystkim, co przeszedłem czuję się dobrze na boisku. Trenuję z zespołem od miesiąca i jestem bardzo szczęśliwy, że w końcu wróciłem. Mam nadzieję, że za niedługo dostanę kilka szans na grę. W ostatnich dwóch miesiącach pracowałem na mocniejszych obrotach i nie czułem żadnego dyskomfortu związanego z tą kontuzją. Oczywiście, wszystko działo się krok po kroku i nie wchodziłem od razu na najwyższe obroty. Czuję się gotowy do gry, chociaż to normalne, że nie jestem jeszcze na tym samym poziomie, co zespół. Oni mają za sobą cały okres przygotowawczy i sporo meczów, ale myślę, że już teraz mógłbym wspomóc zespół w nieco krótszym wymiarze czasowym. 

 

Zagrałeś w tym towarzyskim spotkaniu z GKS-em Katowice. Jak czułeś się po powrocie na boisko po takim czasie?

- To prawda, zagrałem przez 25 minut. To było trochę dziwne uczucie wrócić do gry po tak długiej przerwie, ale czułem się dobrze i komfortowo na boisku. Co istotne, nie odczuwałem żadnego strachu. Ten mecz był rozgrywany trzy tygodnie temu i teraz czuję się jeszcze lepiej. 

 

Czy rozmawiałeś dużo z trenerem i sztabem na temat twojego planu powrotu do gry?

- Tak, oczywiście. Trener nie chciał śpieszyć się z moim powrotem i w pełni to rozumiem. Po tak długim czasie żadna ze stron nie chciała ryzykować i narażać mnie na ewentualny powrót kontuzji. Jakieś ryzyko zawsze istnieje, ale czuję się dobrze i jestem gotowy do gry. Planowo miałem dostać swoje minuty w ewentualnym meczu towarzyskim podczas tej listopadowej przerwy reprezentacyjnej. Plany jednak nieco się zmieniły, ponieważ otrzymałem powołanie do kadry narodowej. Najważniejsze jest dla mnie, aby być w kadrze meczowej na najbliższe spotkania w lidze. Jeżeli dostanę szansę na występ to dam z siebie wszystko na boisko. Aktualnie skupiam się tylko na tym. 

 

Musisz cieszyć się ogromnym zaufaniem u trenera Macedonii. Niewielu zawodników otrzymuje powołanie do kadry zaraz po powrocie z tak ciężkiej kontuzji. 

- Jestem bardzo zaskoczony powołaniem do reprezentacji. Trener naszej kadry kontaktował się ze mną regularnie od momentu mojej kontuzji i pierwszej operacji. Bardzo interesował się moim stanem zdrowia i sprawdzał co u mnie. Kiedy w końcu wróciłem do treningów i jestem gotowy do gry, powołał mnie do reprezentacji. Bardzo chciał, żebym był obecny na zgrupowaniu i ponownie poczuł atmosferę gry w kadrze narodowej. Mam bardzo dobre relacje zarówno ze sztabem trenerskim w kadrze, jak i całym zespołem. Wiem, że nie grałem zbyt wiele przed tym powołaniem, ale wydaje mi się, że trener chce, abym nabrał z powrotem więcej pewności siebie. Jestem mu bardzo wdzięczny za to, bo niewielu selekcjonerów byłoby stać na taki gest. 

 

Chciałbym jeszcze na chwilę wrócić do okresu twojej kontuzji. Kto w tamtym czasie był dla ciebie największym wsparciem? 

- Bez wątpienia taką osobą była dla mnie moja narzeczona. Jeśli nie byłoby jej przy mnie przez ten cały czas to mogłoby być różnie. Byłem w ciężkiej sytuacji i bywały momenty, w których bardzo poważnie myślałem o poddaniu się. Chwilami nie widziałem końca całej tej historii. Ciągle przechodziłem kolejne rehabilitacje i przestawałem widzieć to światełko w tunelu. Wsparcie mojej narzeczonej było bardzo ważne w całym procesie mojego powrotu. Bardzo istotna była również moja rodzina. Nie ma ich tutaj ze mną, ale jesteśmy w ciągłym kontakcie i ich wsparcie jest dla mnie równie ważne. Dzięki moim najbliższym mogę z powrotem cieszyć się piłką i przeżywać wspaniałe momenty z Piastem. To im należą się ogromne podziękowania, bo bez ich wsparcia mogłoby być różnie.

 

Co mógłbyś poradzić zawodnikom, którzy również doznali takiej ciężkiej kontuzji i czeka ich długa przerwa? 

- Bycie cierpliwym jest jedną z najtrudniejszych rzeczy do zrobienia podczas takiej kontuzji. Są momenty, w których trudno być pozytywnie nastawionym, bo nie widać szczęśliwego zakończenia w przyszłości. Nie jestem jedynym zawodnikiem, który zmagał się z takim urazem. Byłem, a właściwie ciągle jestem w stałym kontakcie z Jakubem Moderem z Brighton. Rozmawiam z nim średnio co 2-3 tygodnie. Był w bardzo podobnej sytuacji, co ja. On również przechodził kilka operacji i miał wiele komplikacji podczas rehabilitacji. Wiem, że teraz podobnie jak ja wraca powoli do gry i bardzo cieszę się z tego. Życzę mu jak najlepiej. Moją radą dla tych, którym przyjdzie się zmagać z takim urazem jak mój jest - nigdy się nie poddawać. Wiem, że to nie jest łatwe i sam powtarzałem sobie to hasło w głowie od samego początku. Zdarza się wiele momentów kryzysowych, ale z odpowiednim wsparciem najbliższych jest znacznie łatwiej. To oni potrafią przekazać największą energię i motywację do pracy. Wychodzę z założenia, że wszystko w życiu ma swój początek i koniec. Można mieć swój dobry moment, który niestety kiedyś się skończy. Na szczęście ta sama zasada tyczy się tych gorszych chwil. One również mają swój koniec. Dlatego teraz mam nadzieję, że wszystko będzie już w porządku. Akceptuję to, przez co przeszedłem i nie skupiam się już na przeszłości. Patrzę przed siebie i chcę przeżywać te dobre chwile. 

 

Mam nadzieję, że dostaniesz swoją nagrodę po tym trudnym okresie. 

- Taką nagrodą będzie dla mnie czerpanie radości z każdej chwili na boisku. Ta kontuzja również trochę zmieniła moje podejście do życia. W takich chwilach zdajesz sobie sprawę, że zdrowie jest niezwykle ważne. Jeden moment na boisku, może zmienić całe twoje życie. Z drugiej strony patrząc na to, co aktualnie dzieje się na świecie trzeba pamiętać o tym, że zdarzają się w życiu o wiele trudniejsze chwile. W niektórych krajach ludzie nie mogą spokojnie spać, bo za ich oknem trwa wojna. Warto o tym pamiętać i doceniać to, co mamy.

 

Biuro Prasowe

GKS Piast SA