Mosór: Drużynę poznaje się w takich momentach

12
cze

- Na początku było ciężko i właśnie drużynę poznaje się w takich momentach. Widziałem po chłopakach na obozie w Hiszpanii, że to jest niemożliwe abyśmy spadli. Byliśmy świadomi wykonywanej pracy, jeden za drugiego poszedłby w ogień i każdy nawzajem chciał sobie pomóc – zauważył Ariel Mosór w rozmowie podsumowującej miniony sezon. 

 

Jakbyś określił miniony sezon jednym słowem? 
- Zmiany…

 

Dlaczego akurat taki wybór? 
- Tak jak każdy wie pierwsze pół roku nie poszło po naszej myśli. Byliśmy, można powiedzieć, w tragicznej sytuacji. Druga runda, jak to zawsze Piast, przebudziliśmy się i wyszliśmy z jednego z największych dołków. Nikt nie sądził, nawet nie miał tego w marzeniach, na którym miejscu zakończymy sezon. 

 

W lutym od meczu z Cracovią zaczęliśmy piąć się w górę w tabeli. Jaki twoim zdaniem był kluczowy moment? 
- Wygrany mecz z Zagłębiem trochę nas napędził, ale następnie przyszła porażka z Legią. Po meczu z Cracovią zaczęliśmy się rozpędzać, potem wygrana ze Stalą Mielec, która była drugim zwycięstwem z rzędu. Po tych spotkaniach wiedzieliśmy, że zmierzamy w dobrym kierunku. Dużo nam dał zimowy obóz. Mimo porażek z Rakowem i Legią wiedzieliśmy, że po tych przygotowaniach i sparingach, które graliśmy w tym czasie, niemożliwe jest to żebyśmy spadli. Z taką myślą podchodziliśmy do drugiej rundy.

 

Czy udało Ci się zrealizować cele, które sobie wyznaczyłeś w lipcu ubiegłego roku? 
- Moim zdaniem runda jesienna w moim wykonaniu była na takim średnim poziomie. Natomiast druga runda bardzo dobra, przemawiają za tym czyste konta. Rozmawiając z psychologiem, z którym pracuje, miałem założenia na rundę wiosenną. Spisaliśmy cele i myślę, że mogę być z siebie zadowolony, bo spełniłem prawie wszystkie założenia. Chyba na sześć, czy siedem założeń nie spełniłem tylko dwóch - rozegrania wszystkich meczów i strzelenia gola, ale miałem za to asystę. Indywidualnie jestem bardzo zadowolony z minionej rundy, ale też z całego sezonu. Chciałem regularnie grać, gdyby nie czerwona kartka i kontuzje to rozegrałbym cały sezon. Myślę, że prezentowałem równy poziom i pomagałem drużynie w zdobywaniu punktów w drugiej części sezonu. 

 

Runda wiosenna, można powiedzieć, że lepiej potoczyć się nie mogła, indywidualnie zdobyłeś tytuł Młodzieżowca Kwietnia, a drużynowo pobity rekord meczów bez porażki…
- Myślę, że to bardzo dobra runda. Wrócę jednak początku, bardzo dobrze przepracowany okres przygotowawczy, gdzie już od pierwszych dni grudnia wróciliśmy do treningów. Wiedzieliśmy jaki jest cel i go osiągnęliśmy. To niewątpliwie będzie runda, którą zapamiętamy na długo. Runda, która nam pokazała, że nie mamy ograniczeń. Jako zespół, w którym są silne nazwiska, silne jednostki, ale przede wszystkim jesteśmy silni jako drużyna. Pokazaliśmy tą rundą i też to zauważyłem w szatni, że mimo tych kryzysów, byliśmy jak jedna wielka rodzina. Jeden drugiemu pomagał, w każdej sytuacji i nawzajem się napędzaliśmy. 

 

Twoim zdaniem ten sezon, który był bardzo zróżnicowany i finalnie kończy się bardzo dobrze, scalił was jeszcze bardziej jako drużynę? 
- Jak najbardziej. Na początku było ciężko i właśnie drużynę poznaje się w takich momentach. Widziałem po chłopakach na obozie w Hiszpanii, że to jest niemożliwe abyśmy spadli. Byliśmy świadomi wykonywanej pracy, jeden za drugiego poszedłby w ogień i każdy nawzajem chciał sobie pomóc. Nie tylko było to między kolegami, ale dotyczy to również całego sztabu. Nie można powiedzieć, żeby ktoś w tej rundzie czegoś nie zrobił, aby było lepiej.

 

Który z meczów najbardziej zapamiętałeś?
- Mecz w pierwszej rundzie z Górnikiem Zabrze. Dla oka kibiców oglądających to musiało być ciekawe spotkanie. Bardzo dużo się działo, zdobyłem bramkę, której mi nie uznali. Ja się upieram, że to ja strzeliłem. (śmiech) A na końcu dostałem czerwoną kartkę. W pamięci utkwiły mi też ostatnie minuty meczu, gdy kibice skandowali do mnie pewne słowa... To był taki emocjonalny rollercoaster, dlatego to spotkanie na długo zapamiętam.


 Gdyby ktoś powiedział w największym kryzysie w rundzie jesiennej, że sezon zakończymy na 5. miejscu, uwierzyłbyś w to? 
- Nie. Nawet jak zaczęliśmy wygrywać to wierzyłem i widziałem, że będziemy wyżej w tabeli i nie spadniemy. Nie sądziłem jednak, że to będzie piąte miejsce. Strata punktowa była tak wielka i myślę, że nikt nie mógł przypuszczać, że tak to się skończy. 

 

Z racji dobiegającego końca sezonu w ostatnim czasie zostały ogłoszone nominacje, Ty zostałeś nominowany do obrońcy sezonu. Jesteś jeszcze młodym zawodnikiem, który znalazł się w gronie piłkarzy, którzy mają zdecydowanie dłuższy staż. Jakie to jest dla ciebie uczucie?
- Czuję się bardzo wyróżniony, że w ogóle mogę jechać na galę i zostałem nominowany. W tym gronie jest wiele nazwisk, które osiągnęły nie tylko coś w Polsce, ale też za granicą. Po prostu jestem dumny z tego i bardzo się cieszę. Dziękuję drużynie, dzięki której mogę znaleźć się w takim gronie. Jak również dziękuję trenerom, którzy pomogli mi znaleźć się w tym miejscu.

 

Przed wami trzy tygodnie urlopów, a następnie przygotowania do kolejnego sezonu… 
- Dokładnie. Na chwilę obecną dla mnie najważniejsza jest rehabilitacja, którą będę przechodził. Potrzebuję też odpoczynku, tygodnia, bo pracujemy bez przerwy od grudnia. Najdłuższa przerwę jaką miałem do tej pory to trzy-cztery dni. Zdaję sobie z tego sprawę, że to jest normalne. Jeśli chcę grać na wysokim poziomie to tak musi być. Niemniej czuję potrzebę odpoczynku. Niestety pojawiła się kontuzja, w wyniku której nie pojadę na reprezentację. Wiem, że to mogłoby być trochę za szybko na powrót do treningów. Plan mam taki żeby się dobrze wyrehabilitować oraz przede wszystkim odpocząć. Wyjechać z bliskimi, z dziewczyną, rodzicami i trochę się zresetować, żeby potem być gotowy na powrót do ciężkiej pracy.

 

Podczas gali Ekstraklasy zostałeś ogłoszony młodzieżowcem sezonu, spodziewałeś się takiego wyróżnienia? W ostatnim wywiadzie Kuba Czerwiński powiedział, że jest z Ciebie cholernie dumny. 
 - Jestem zadowolony i dumny z tego wyróżnienia. Jak również, z tego że mogłem znaleźć się na tej gali, pośród tak dobrych zawodników. Na pewno pół roku temu nie spodziewałem się tego, że mogę otrzymać taką nagrodę. Po nominacjach jakie były do obrońców, napastników i bramkarzy sezonu, widziałem, że tylko ja i Kacper Tobiasz byliśmy nominowani. Mogłem zatem przypuszczać, że mogę zdobyć tę statuetkę. Co do słów Kuby Czerwińskiego... widziałem je i one tylko mi pokazują to, co wiedziałem od początku, czyli że gram u boku świetnego kapitana, a przede wszystkim jeszcze lepszego człowieka. Chciałbym podziękować wszystkim kolegom z drużyny, sztabowi szkoleniowemu oraz fizjoterapeutom, bo bez tych ludzi nie byłoby to możliwe.

 

 

Biuro Prasowe
GKS Piast SA